Jak polegnie Twój pomysł zostanie DJ-em

Bo tylko takie opcje są możliwe.
Każdy bywalec klubu czy innej imprezy towarzyskiej prędzej czy później zadumał się na osobą stojącą za Dj-ką.
Głosy szeptały: ale fajna fucha, stoisz, naciskasz guziki, leją Ci driny, laski (lub faceci) się uśmiechają i jeszcze za to dostaniesz kasę prze#$% jak ten koleś gra, nikt się nie bawi, zrobiłbym to 150% lepiej, wyciągnę telefon i puszcze taką nutę, że parkiet z butów wyrwie temu to dobrze, powygina się, potupta, powrzeszczy do mikrofonu i jest ciężko zapracowany zabijcie mnie, sama komercja, to jest muzyka? kto tego słucha?
JA bym zagrał prawdziwą niszową muzę dla koneserów, a nie tego stada lemingów z płytkim poczuciem estetyki moc z Nim, jak moc, raczej MOC. Jaki szacun na kwadracie i mokre spojrzenia dam jak reszta towarzystwa na spotkaniu znajomych mówi o swojej pracy, a ty na pytanie o Tobie, mówisz: jestem DJ (nie małe „d” i małe „j”, ale DJ) i wreszcie masz free wejścia do klubu, free piwo, i będziesz majtał palcami wszystkie guziki jak szef kontroli lotów NASA na Przylądku Canaveral i tak dalej, i tak dalej…
Oczami wyobraźni widzisz siebie w rozszalałym tłumie, pośród reflektorów. Będziesz jak van Buren czy Tiesto. Zostanę Dj I nagle olśnienie! ZOSTANĘ DJ-em. To nie może być taaaakie trudne. I masz rację. Jak w każdym zawodzie można się tego nauczyć.
W jakimś stopniu, na jakimś poziomie.
Uwzględniając czas do nabycia doświadczenia, predyspozycje własne (TAK, wyczucie rytmu i bardzo dobry słuch jest wskazane), wiedzę techniczną, bardzo szeroką wiedzę o stylach, poszczególnych wykonawcach i bieżących trendach w muzyce (po co? po to żeby twój repertuar nie składał się z 20 remixów tego samego, bo przyjdzie Ci kiedyś zagrać imprezę dla marynarzy i ktoś będzie chciał usłyszeć szanty-autentyk).
Nie zniechęciłem Cię?
Patrząc na przebieg karier wielu poznanych Dj-ów elementem, który najmocniej zaważył na ich „przyszłym” zawodzie ustawiał bym w proporcji 70% zacięcie własne i 30% „fart”. Ten tzw. „fart” to najczęściej jakiś znajomy czy kolega, który pokazał pierwsze zasady działania sprzętu i pozwolił zagrać 30 minutowy set podczas swojej imprezy. Oczywiście jest kilka szkół uczących fachu, ale raczej masz tam nauczyć się podstaw związanych ze sprzętem i łączeniem kawałków. Pracy raczej nie załatwiają. Jest też opcja, że podglądałeś kogoś przy pracy nosząc za nim sprzęt na wesela, imprezy i tym podobne?
Dj vs warunki fizyczne Nie wspominałem o noszeniu? Oczywiście możesz założyć, że będziesz grał w klubach gdzie będziesz miał ze sobą tylko „case”(a częściej dwa lub trzy)-najczęściej taka stalowo plastikowa skrzynia z ponad setką płyt każdy lub jakiś cyfrowy nośnik odpowiednik. Plus minimum może własną konsolę i 2 playery + słuchawki + kable (bo klub nie zawsze udostępnia swój sprzęt). Jednak jak wychodzisz z założenia, że to będzie tryb mieszany czyli według zdobytych zleceń: raz impreza firmowa, czasem urodziny, jakieś wesele, studniówka i czasem klub. Lub dowolny inny mix powyższych… to przygotuj się na to, że będziesz miał naprawdę mocne plecy.
Tachanie lekko ponad 250-300 kilogramów różnorakiego sprzętu na pierwsze piętro strażnicy OSP, albo przez cały wielki parking i milion korytarzy jakiejś firmy to czasem niezły wycisk. Tak. Dobrze przeczytaliście. Tyle waży sprzęt, na który się składają m.in.: statywy na głośniki i oświetlenie, kolumny, lasery, ruchome głowy GOBO, jakiś stolik na twój sprzęt, LEDY-y na statywy i listwy przypodłogowe, ten misz masz makaronowy zwany „kabelkami” (przedłużacze, złączki, końcówki). Pewnie parę rzeczy pominąłem, ale może i lepiej. Dla porównania przenieś 8 worków zaprawy po 30 kg na 100m. I módl się żebyś miał za co chwycić. Cena? To inwestycja, zwróci się… po pewnym czasie, właściwie na tym etapie można zweryfikować na ile ktoś poważnie podchodzi do grania.
Po prostu z samych klubów jest ciężko wyżyć w Polsce.
Dlatego prędzej czy później pada propozycja zagrania imprezy firmowej i się człowiek łamie czy płacić koledze za pożyczenie czy zainwestować. Pieniądze dla DJ ALE CZYM TO JEST W OBLICZU TONY $$$ Rozpiętość zarobków DJ w Polsce jest szeroka i głęboka. Zależy od miasta, klubu, umiejętności, dnia tygodnia, rodzaju imprezy, posiadania własnego sprzętu, do tego dochodzi garść znajomości i kontaktów z innymi DJ-ami i właścicielami klubów… mówię właścicielami bo najczęściej to jednak oni są równocześnie managerami. Standardową praktyka jeżeli masz już stałe miejsce jest swoista „wymiana” bookingów, tzn. ty zagrasz u mnie w klubie, a ja u ciebie. Wszystko po to aby utrzymać ciągłość zleceń.
Wielokrotnie uczestniczyłem w rozmowach z Dj o pieniądzach. I to działa jak wszędzie: ktoś gra za kupony na pizzę, ktoś za parę stów, a ktoś inny za grube tysiące. Nie istnieje coś takiego jak stawka minimalna, grasz za tyle na ile ktoś jest skłonny Ci zapłacić za twoje umiejętności. W tym też umiejętność własne autoreklamy.
Bo gromadzenie własnych fanów to też część twojej pracy. Ktoś chce żebyś zagrał na jego imprezie bo usłyszał Cię na: imprezie klubowej, firmowej, itp. Ktoś usłyszał twój set, zobaczył twój filmik, albo zapamiętał pseudo z plakatu czy FB. I znalazł Cię ponownie. Na koniec zostawiłem przypomnienie o tym, że musisz wykupić licencję żeby grać legalnie.
Chyba, że uważasz się za człowieka z dużą dawką szczęścia i nalot służb z konfiskatą sprzętu i wyrokiem w zawieszeniu nie robi na tobie wrażenia. I naprawdę warto podpisać najprostszą umowę z klubem. Jak zostać Dj-em, czyli chwała lub chała… to tak jak z moim prowadzeniem samochód. Dojadę z punktu A do B, ale raczej kierowcą Formuły 1 nie zostanę.